Niemal każdy obiekt w centrum Cieszyna może poszczycić się długą i skomplikowaną historią, wartą bliższego opowiedzenia; z wieloma związane są mniej lub bardziej udokumentowane przekazy czy wręcz legendy. Jednym z nich jest obecny gmach Biblioteki Miejskiej przy ul. Głębokiej, w czasach austriackich zwany Domem Niemieckim (Deutsches Haus). Powtarzana od lat legenda głosi, że w znajdującym się w piwnicy tego budynku mieściła się kiedyś loża masońska, co dało asumpt twierdzeniu o działalności w Cieszynie wolnomularzy. Tylko w części odpowiada to rzeczywistości.
Kamienica przy ul. Głębokiej 15 w kształcie w jakim można dzisiaj oglądać została wybudowana w latach 1895-98 na miejscu dawnego budynku, będącego w przeszłości m.in. własnością szlacheckiego rodu Cselestów z Cselestina. Zawdzięcza powstanie cieszyńskiemu budowniczemu Aloisowi Jedekowi, który w porozumieniu z władzami Niemieckiego Stowarzyszenia Czytelniczego i Oświatowego [Lese- und Geselligkeitsverein] w Cieszynie zaprojektował go dla potrzeb siedziby wszystkich niemieckich stowarzyszeń i instytucji działających w mieście. Uroczyste otwarcie Domu Niemieckiego nastąpiło 10 stycznia 1898 r., a stowarzyszenia niemieckie miały w nim swoją siedzibę na zasadzie wynajmu lokalu. Innym elementem pozyskiwania przez właściciela niezbędnych środków na utrzymanie obiektu była restauracja urządzona bardzo gustownie, o czym przekonują zachowane widokówki i fotografie, w piwnicy budynku. Już w 1897 r. Jedek uzyskał od władz uprawnienia do wyszynku alkoholu w swoim budynku, a koncesja obejmowała prawo sprzedaży piwa, wina i wódki oraz podawanie potraw. Lokal, reklamujący się jako „Piwiarnia” [Bierhalle] ale częściej „Restauracja Domu Niemieckiego” była wynajmowana prywatnym dzierżawcom.
Pierwszym był Józef Mehoffer, który w zamieszczanych od 1898 r. w prasie inseratach reklamował swój lokal jako najlepsze miejsce spotkań obcych i miejscowych, a polecał piwo pilzneńskie z cieszyńskiego browaru mieszczańskiego, austriackie wina z własnej piwnicy, a także najlepszą wiedeńską kuchnię. Kiedy po pięciu latach Mehoffera zastąpił Emil Pindter (a potem jego żona Anna) oferta lokalu została poszerzona o oryginalny pilzneński „Urquell”, piwo z austriackiego Schwechatu oraz „piwo cesarskie” z cieszyńskiego browaru. Poza tym lokal serwował wina austriackie i węgierskie, można też było wykupić abonamenty obiadowe. Jednak ok. 1905 r. Jedek zaczął mieć kłopoty z organizacjami korzystającymi z Domu Niemieckiego, także najemcy restauracji zmieniali się niemal co roku (kolejno Fritz B. Weiner, Josef Heczko, Anton Rybka, w końcu w latach 1908-1910 Andreas Kłapsia). Po 1910 r. restauracja Domu Niemieckiego przestała być wymieniana w spisie lokali tego typu, stała się bowiem lokalem zamkniętym. Jej użytkownikiem przez następne lata była cieszyńska filia stowarzyszenia Schlarafia, która to nazwa dzisiaj ani miejscowym ani turystom niewiele zapewne mówi.
Schlarafia powstała w Pradze w kręgu niemieckich artystów, których nie chciano przyjmować do elitarnych stowarzyszeń ze względu na zbyt „niskie” pochodzenie. W efekcie założyli oni związek zwany Klubem Proletariackim, który w 1859 r. przyjął nazwę Schlarafia. Nazwa nawiązywała do staroniemieckiej tradycji „świata próżniaczego”, w którym w rzekach zamiast wody płynie mleko i piwo, rosnące na drzewach serdelki same wpadają do ust, a szczęśliwi próżniacy mogą poświęcić się rozwijaniu osobistych zainteresowań. Głównym celem Schlarafii było przyjemne i pożyteczne spędzanie czasu w gronie zaufanych osób, jej najważniejszymi pojęciami były sztuka, humor i przyjaźń, co zawierała jej dewiza – łaciński zwrot ,In arte voluptas” (W sztuce pociecha). Schlarafia zajmowała się też działalnością humanitarna, a unikała wszystkiego, co naruszało przekonania religijne i narodowe jej członków i innych osób. Stąd też jej członkami byli przedstawiciele wszystkich wyznań, znaczny jej procent stanowili Żydzi, co na owe czasy było znakiem postępowości. Przeważali jednak zdecydowanie Niemcy, a język niemiecki pozostał mową społeczności schlarafijskiej do dzisiaj. Klientelę Schlarafii stanowili członkowie dobrze sytuowanych warstw mieszczaństwa i inteligencji.
Przed II wojną światową „Schlarafię” łączono z ruchem masońskim, także obecnie część badaczy dziejów masonerii (np. prof. Ludwik Haas) zalicza ją do organizacji paramasońskich, nie precyzując dokładnie, co pod tym określeniem rozumie. Dla niektórych działalność Schlarafii był tylko przykrywką dla prowadzenia masońskiej roboty. Wskazuje się na takie podobieństwa jak kilkunastostopniową hierarchię, konieczność inicjacji przy awansie na wyższy poziom, a przede wszystkim tajemniczość celów i podobieństwo symboliki.
Istotnie szlarafów obowiązywał wspólny statut i jeden ceremoniał, zwany „szlarafijską grą”, który połączony był z naśladowaniem, a raczej przedrzeźnianiem obrzędów masońskich i średniowiecznych obyczajów rycerskich. Wystarczy przypomnieć ołowianego żołnierzyka w herbie Schlarafii Teschenia, czym zaznaczono lekceważący stosunek do tradycji wojskowych. Lokale Schlarafii zwane były „zamkami”, ale z prawdziwą walką nie miały one nic wspólnego. Posługiwali się własnym kalendarzem, którego rokiem zerowym był 1859 r., data powstania pierwszej „rzeszy” w Pradze. Np. oficjalny początek „Schlarafia Teschenia” (21.XII. 1907 r.) w języku szlarafijskim nastąpił 21 dnia miesiąca Christmasmond 48-go roku puchaczowego. Podstawą całej symboliki Schlarafii były wizerunki puchacza (Uhu), ptaka mądrości i humoru. Podobizny puchacza nie tylko zdobiły herby poszczególnych „rzeszy” i szlarafów, ale także tworzyły nazwy wielu szlarafijskich pojęć (np. obowiązujący w Schlarafii rok był zwany „rokiem puchaczowym”, ogół członków to Klientela Stołu Puchaczowego (Uhustammtisch) itd.
Jest faktem, że przy swoich spotkaniach szlarafowie używali „puchaczowych” masek, a uzyskiwanie kolejnych stopni w stowarzyszeniu połączone było z pewnymi obrzędami, ale znowu były ona raczej przedrzeźnianiem różnych form inicjacji niż ich poważnym naśladowaniem. Spotkania szlarafów poświęcone były dyskusjom na aktualne tematy, często też prezentacji własnych utworów literackich. Nazwiska szefów „Schlarafii Teschenia” były powszechnie znane, ich adresy znaleźć można w księgach adresowych Cieszyna. Do członków „Schlarafii Teschenia” należeli ludzie o uznanej w mieście pozycji: adwokaci (m.in. Max Kleinberg), sędziowie (np. Ludwig Gazda, wiceprezydent Sądu Obwodowego w Cieszynie), lekarze (np. Alois Beran, Artur Kohn, Isidor Müller), dyrektorzy fabryk (Karl Prochaska – właściciel drukarni, Adolf Fasal, Leo Manda – wicedyrektor firmy Breviller i Sp.), banków (Adolf Iwanicki, dyrektor Śląskiego Banku Dyskontowego, Alois Richter), artyści (malarze Aleksander Drobik i Rudolf Lamich), urzędnicy, nauczyciele (m.in. Ottokar Slawik – dyrektor renomowanej szkoły muzycznej). Do Schlarafii należał też Artur Gabrisch, wiceburmistrz Cieszyna w okresie międzywojennym i była to jedyna osoba zaangażowana politycznie. Zdecydowana większość członków cieszyńskiej Schlarafii wywodziła się z niemieckojęzycznej grupy mieszkańców miasta, aczkolwiek znaleźć można także kilku Polaków (np. wspomniany Henryk Jeziorski, technik dentystyczny Eugeniusz Szczotka czy emerytowany generał hrabia Zdzisław Załuski).
Najwięcej do uznania członków Schlarafii za masonów przyczyniło się chyba ich zamknięcie w swoim własnym środowisku, co skłaniało osoby stojące z zewnątrz do snucia różnych, przeważnie fałszywych, domysłów. Jedno jest pewne, prawdziwa loża masonerii w Cieszynie nigdy nie istniała, a lokal zwany do dzisiaj „Lożą masońską” był siedzibą stowarzyszenia „Schlarafia Teschenia”.
Obrazek: Cieszyn 92” autorstwa © Marek i Ewa Wojciechowscy / Trips over Poland. Licencja CC BY-SA 3.0 na podstawie Wikimedia Commons