29 kwietnia, miesiąca upamiętniającego zbrodnię katyńską, Kieleckie Centrum Kultury zaprasza na spektakl pt. „PRZYSTANEK – INNY ŚWIAT” wg scenariusza i w reżyserii Marka Tercza.
Reżyser sięgając do literatury obozowej sowieckich łagrów, w tym do sparafrazowanego w tytule dzieła Herlinga-Grudzińskiego, ale też do pamiętnikarskich zasobów IPN, stworzył wstrząsający obraz stalinowskiej maszynerii, która miele ludzkie dusze i ciała w proch, czyli przeistacza je w „coś innego”.
Tercz o spektaklu mówi tak: „Literatura daje nam poznać fakty, zdarzenia, ludzi. Teatr – namiastkę uczestnictwa i przeżycia!”
Początek spektaklu o godzinie 19:00
Nie pierwszy raz, z należną postanowionemu sobie zadaniu rozwagą i pokorą próbuję zmierzyć się z tematyką obozową, czyli czymś co mnie na dzień dobry przerasta i przeraża, jest z gruntu dalekie i niepojęte, ale co mnie jednocześnie w niespotykany gdzie indziej sposób porusza, mobilizuje i uruchamia, prowokując niechybne wyobrażenie swojej tamże realnej obecności. Może to kompleks dzieci chowu powojennego wobec doświadczeń pokolenia rodziców? Nie wiem.
TEMAT:
Tym razem czerpię z literatury – świadectwa sowieckich łagrów. Jest tego ogrom, od Sołżenicyna przez Grudzińskiego po opuchnięte tomy wspomnień i wspominków, pamiętników i dzienników sybirackich. Jest to tyleż ważny, co niewyobrażalnie bolesny i niezrozumiały do dziś skrawek HISTORII ŚWIATA i HISTORII POLAKÓW wpisujący się w prosty zapis łańcucha haniebnych znaków XX wieków o dużym pokrewieństwie Holokaustu.
TEMAT BLIŻEJ:
Tematem spektaklu jest to, co psychiatrzy określają mianem lager shyndrom czyli zespół objaw…ów dotykających każdego, kto ze świata – nazwijmy normalnego – trafia do obozu i tam przystosowuje się do panujących w nim zwyczajów (co Grudziński nazywa „innym światem”, a Borowski jedynym prawdziwym światem). Syndrom ten ujawnia się szczególnie gdy człowiek nim dotknięty chce wrócić do normalnego świata. Czasem jest to wręcz niemożliwe.
TEMAT Jeszcze bliżej:
Na własny użytek nazywam to realnym surrealizmem, nie wiem zresztą czy słusznie. Może za mało w tym sformułowaniu powagi stosownej do sprawy, może to nawet w ogóle jest jakieś spłycone myślenie i niestosowność. Ale nie znajduje innej nazwy, która by nie wymuszała ucieczki w martyrologię, wzniosłość i pomnikowość. A przecież tam wtedy ludzie rozmawiali o swojej doli w sposób zwykły, beznamiętny, a mówienie o śmierci nie różniło się niczym o d rozmowy o dziurze w spodniach. Ów szczególny surrealizm wyraża się w tym właśnie – sprowadzeniu do wspólnego mianownika tak nieporównywalnych rzeczy.
BOHATER:
Wbrew pozorom bohaterem spektaklu nie są ludzie, choć mnoży się tam od mniej czy bardziej zarysowanych portretów, ale machina, która miele ludzkie dusze i ciała w proch – czyli przeistacza je w coś innego. W co? Nie wiem, nie umiem powiedzieć precyzyjnie.
KLUCZ:
Musi być klucz. To zbyt odległe i mało wyobrażalne. Jednym z kluczy nie tyle samego spektaklu co ogarnięcia na użytek spektaklu tego skrawka świata jest zwykły przystanek (czytaj: docelowa stacja kolejowa dla więźniów) Przystanek uspokaja: można wsiąść, wysiąść, przesiąść się. Daje czas na zastanowienie… Tak sam sugeruje. Ale czy słusznie? W tym kontekście? A może jest inaczej, czyli tak jak głosiły dowcipy krążące po Moskwie na przełomie lat 30 i 40tych, że łagier to przystanek tylko w jedną stronę – DLA WYSIADAJĄCYCH (jakież pokrewieństwa z Treblinką). Że nawet nie ma tam peronu dla wsiadających. A jak już ktoś wsiadł do wagonu pozornie ocalony to może wsiadł tam jako już ktoś inny, a i przystanek w efekcie nie ten. Więc może lepiej było wcale nie wsiadać.
PO CO TEN SPEKTAKL?
By coś pojąć, zwłaszcza związane z przeszłością nie wystarczy znać fakt, opisać go nawet w szczegółach.
TRZEBA JESZCZE TO PRZEŻYĆ.
Choćby w teatralnej namiastce.
FAKTY SIĘ ZACIERAJĄ
PRZEYŻYCIA NIE!
I PO TEN SPEKATKL!
MAREK TERCZ